wtorek, 3 lutego 2015

#1 Omikowa rozkmina - Pomaganie - czy warto, kiedy pomagać, kiedy dać sobie spokój

No, może jeden szybki, brzydki gryzmoł dla tła

         Dzisiaj będzie nieco dłuższa notka, w dodatku bez żadnej pracy. Ale czułem wewnętrzną potrzebę napisania tego tekstu, poruszony życiowymi doświadczeniami, ku przestrodze, aby inni nie popełniali tych samych błędów, które przez większość swojego życia popełniałem. Bo byłem frajerem! I zapewne wielu z Was też może nim być. A nie można i nie warto. Mowa będzie o niesieniu pomocy, rzeczy, która jest naprawdę piękna, ale jednocześnie i bardzo niebezpieczna.

 Czy warto więc nieść pomoc?
     
         Na początku zaznaczę - warto. Nie popieram, jakkolwiek agresywnie to zabrzmi, egoizmu i zapatrzenia w czubek własnego nosa w żadnej postaci, sam siebie za taką osobę nie uważam. W każdym razie, można i powtórzę - warto, kiedy tylko mamy możliwość. A czemu? Bo dobre powraca! Niekoniecznie w takiej samej postaci, ale jednak wraca. Posłużę się tu z życia wziętym przykładem.
       
         Powiem szczerze - gdy chodziłem do liceum, nie miałem większych problemów z nauką. Bynajmniej przez to, że ostro kułem, o nie! Moja wiedza pochodziła z pomagania innym w lekcjach. Gdy ktoś czegoś nie rozumiał, pomagałem mu w ogarnięciu tematu, kiedy tylko miałem wolną chwilę. Oprócz tego, że zdarzało mi się uratować tyłek koleżance czy koledze, sam wynosiłem z tego benefity, gdyż na bieżąco powtarzałem sobie materiał. Skończyło się to tym, że liceum ukończyłem z dobrymi wynikami, otwierając książki tylko w skrajnych przypadkach. Było warto i wróciło? Ależ owszem! Oczekiwałem czegoś w zamian? Nie. Bo w niesieniu pomocy bardzo ważna jest bezinteresowność.

        Wyobraź też sobie hipotetyczną sytuację - pomagasz znajomemu w potrzebie. On to sobie na pewno zapamięta. A kto wie, może za kilka lat okaże się, że będziesz ubiegał się o prace w firmie, której jest szefem? I być może właśnie to, że będzie pamiętał o tym, kto mu kiedyś tą jego pupę ratował, kiedy był mniej zaradny zadecyduje o przyznaniu Ci pozycji? Przykład może naiwny, ale życie jest pełne niespodzianek!

 Skoro tak, czemu są jakieś ale?

    Niestety, poza licznymi korzyściami, niesienie pomocy niesie także pewne zagrożenia. I mimo, że nie można być egoistą, czasami paradoksalnie trzeba nim być!  Gdyż poza ludźmi, którzy zareagują bardzo pozytywnie na nasze dobre chęci, możemy trafić na najzwyklejsze w świecie pijawy, które zechcą nas wykorzystać. Osoby te najzwyczajniej w świecie będą nas wyzyskiwać, często także w ogóle o nas nie pamiętając i zwracając się do nas tylko w chwilach potrzeby. "Daj takiemu palec, a po chwili zechce całą rękę". Osoby takie nie są z reguły zbyt wartościowe, często leniwe i nieudolne , a takich ludzi trzeba się wystrzegać. Znów pytanie - czemu? Odpowiedź jest prosta, lepiej nie mieć znajomego, niż mieć takiego, który pamięta o Tobie tylko wtedy, kiedy czegoś potrzebuje.

     Znów nauczony swoimi doświadczeniami wiem, że niestety takich osób jest dookoła nas dużo. Są one dla nas bardzo toksyczne, szybko wyzbywają nas z życiowej energii i chęci do działania, często dłuższe obcowanie z takimi osobami może przekładać się na nasze relacje z ludźmi w przyszłości - możemy być mniej ufni, otwarci, przyjacielscy, wychodzić od razu z założenia "on chce mnie wyzyskać!", co będzie dla nas oczywiście bardzo, ale to bardzo bardzo złe.

 Po czym poznać takie osoby?

 Poznać pijawkę moim zdaniem można w bardzo prosty sposób - oto zauważone przeze mnie cechy :
  - osoba ta kontaktuje się z nami tylko wtedy, kiedy czegoś potrzebuje
  - po jakimś czasie osoba taka swoje prośby formułuje jako rozkaz
  - często bywa dla nas niemiła i arogancka, wychodząc z założenia, że i tak jej pomożemy, kiedy będzie czegoś od nas potrzebować
  - nigdy nie zaoferuje Ci czegoś w zamian (co prawda mówiłem o bezinteresowności, aczkolwiek z obserwacji widzę też, że doceniające naszą pomoc i darzące nas sympatią osoby próbują na swój sposób jakoś się nam odwdzięczyć)
  - przykre, ale pijawki często także są fałszywe, wyśmiewają nas, dowartościowują się naszym kosztem.

 Niebezpieczne prośby

   Trochę śliski temat, ale czuję też potrzebę wyrażenia swojego zdania w tej kwestii. Musimy na niektóre prośby umieć powiedzieć nie. Bo w pomaganiu nie chodzi jednak o rozwiązywanie wszystkich problemów otaczających nas ludzi. Bywają sytuacje, kiedy osoby proszą nas o pomoc w sprawach, które na dłuższą metę mogą okazać się dla nas niekorzystne. Najprostszym przypadkiem jest pożyczanie pieniędzy, gdyż często zdarza się, że pożyczone pieniądze po prostu nigdy do nas nie wrócą. I o ile pożyczenia kumplowi dwóch czy pięciu złotych w prostej sytuacji nie jest niczym złym, to tak np. pożyczenie stu czy dwustu złotych, i to nie z jakiegoś naprawdę ważnego powodu, jest wielkim ryzykiem, i kiedy nie mamy na prawdę wielkiego zaufania co do danej osoby, lepiej tego moim zdaniem nie robić, gdyż pożyczka może najzwyczajniej do nas nigdy nie wrócić. Trudny grunt, aczkolwiek pamiętajcie, że w pomaganiu chodzi nie o szkodzenie samemu sobie, lecz o wspomożenie osoby, która tego naprawdę potrzebuje. Wiąże się to oczywiście z problematyką wyzysku jednego człowieka przez drugą osobę.

   Podsumowując, moi mili, warto pomagać w granicach zdrowego rozsądku. A kiedy tylko czujemy, że ktoś zaczyna być wobec nas nie w porządku i próbuje nas wyzyskać, odetnijmy się od tej osoby czym prędzej! Bo sprawianie innym szczęścia to piękny gest, jednak należy także, a nawet przede wszystkim, mieć na uwadze szczęście samego siebie.

Pozdrawiam!
omik

piątek, 30 stycznia 2015

Tradycyjny projekt pod koszulkę

     Cześć Wam!
       Wczoraj przysiadłem ze szkicownikiem, szukając inspiracji pod projekt, który niedługo w programie graficznym stworzę jako grafikę na koszulkę. Odkryłem przy okazji, że najlepiej pracuje mi się około 1 w nocy, kiedy już wszyscy dawno śpią i nie ma dookoła mnie żadnych rozpraszających hałasów, bądź innych rozpraszaczy uwagi.


       Projekt przedstawia małego, słodkiego kiciaka w masce gazowej. W planach mam narysowanie tego od podstaw w programie, po czym dodanie kolorów na masce, a pozostawienie reszty w formie konturowej, bez barw, na białym tle. Nie mogę się doczekać, kiedy się za to zabiorę i zobaczę finalne efekty. W tej pracy widzę niestety trochę błędów, ale podczas właściwej roboty wszystko skoryguję! :)

   Ostatnio po głowie cały czas chodzi mi ta piosenka
              Być może ze względu na jej klimat, być może ze względu na jej tekst, być może ze względu na to, że w końcu zacząłem doceniać metallicowe Death Magnetic. Nie wiem. Ale jest super.

Pozdrawiam!
omik 

czwartek, 29 stycznia 2015

Mario

     Nudząc się w domu, wpadła mi do głowy wizja Mario - postaci, którą zna chyba każdy z nas. Praca wyjaśnia, co robi pewien znany hydraulik ze wszystkimi znalezionymi grzybami.


   Powoli rozmyślam nad grafiką wektorową i tworzeniem logotypów. Zacząłem w tym celu czytać Podręcznik projektantów logo Garetha Hardy'ego. Książkę bardzo polecam, jest ładna, przejrzysta, a dużo ilustracji w jasny sposób tłumaczy wszelkie myśli przekazywane przez autora. Autor oprócz tego w jasny i klarowny sposób przedstawia proces powstawania logo - od researchu i briefu, poprzez szkicowanie pomysłów na kartce, dopieszczanie ich, skan, aż w końcu finalną pracę w programie do grafiki wektorowej. Jestem obecnie gdzieś w połowie książki, jednak myślę, że zawarta w niej wiedza już teraz może mi się zacząć przydawać :) W ten sposób powoli dążę do realizacji swoich marzeń, a przecież to jest esencja ludzkiego życia, prawda? :D

Pozdrawiam!
omik

środa, 28 stycznia 2015

Szkicownik

     Cześć!
    Dziś wrzucam dwie lubiane przeze mnie prace z mojego szkicownika. Narzędzia, którymi głównie się w nim posługuję to ołówek, czarny cienkopis i tusz.
sówka  



Oto moja codzienna, mająca poprawiać mi humor, poranna, powitalna sówka. Praca ta powstała jako pierwsza przy pomocy tuszu, co w dobitny sposób pokazuje ilość kleksów, jaką uje ubrudziłem kartkę.  Mimo prostoty i żenującego komentarzu, praca ta wciąż powoduje u mnie uśmiech, pozwalając mi lepiej zacząć dzień. Bo w końcu jak się nie uśmiechać do takiej uroczej sówki?








     Szkicownik prowadzę mniej więcej od początku roku studenckiego. Wraz z nowym etapem w życiu przyszły (miast nudnych lekcji) czasami nużące wykłady, które chciałem wykorzystać w bardziej twórczy sposób, niż walka ze snem. Polecam szkicownik każdej tworzącej osobie, jako podręczny zeszyt do przelewania naszych inspiracji na papier, szczególnie, kiedy ciekawe pomysły na pracę przychodzą znienacka. Ponadto szkicownik może tworzyć także jako świetny, osobisty azyl - ilustrowany pamiętnik, bazę pomysłów, projektów etc.  Koszt takiego bajeru jest różny - ja za swój, firmy Derwent, zapłaciłem około 40 złotych. I bardzo sobie chwalę :)



 
      A tutaj szybki "portret" Serja Tankiana - jednego z moich ulubionych muzyków. Znudzony klasycznym portretowaniem, gdzie dążyłem do jak największego realizmu chwyciłem znów za tusz, dodając cienkopis i czarny marker, po czym przystąpiłem do działania. Starałem się przełamać nieco schemat "musi być realizm", starając się nadać nieco bardziej wyrazistą kreskę, która miała kojarzyć się z czymś na kształt komiksu. Tło to typowe doodle.







      I to w sumie na tyle. Obecnie czeka mnie dłuższa przerwa między egzaminami, więc w końcu będę miał czas przysiąść i potrenować tablet!

Pozdrawiam!
omik

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rybak, co myśli, że szczupaka złowił

    Naprawdę. Ale jutro kolejny egzamin. Notki brak


Dalsze ćwiczenia. Tym razem chciałem zrobić coś z większą scenerią. Wiem, że sporo tej pracy do ideału brakuje, jednak mimo wszystko jestem zadowolony ;)

niedziela, 25 stycznia 2015

Trochę starsze prace.

     Cześć!
    Obecnie nauka do sesji zablokowała nico mój proces twórczy, aczkolwiek już powoli nad tym pracuję. Postanowiłem wrzucić nieco trochę starszych prac, z początku mojej przygody z komputerowym rysowaniem. Dziś w muzycznym temacie.


   Od lewej Angus Young z AC/DC, w nieco "zombiakowej" wersji, a tuż obok James Hetfield, frontman Metallici. Uwielbiam nieco cięższe brzmienia. Na dobrą sprawę towarzyszyły mi już od małego dzieciaka, a jako wielki fan gitary nie mogłem powstrzymać się od próby przeniesienia na ekran moich ukochanych muzyków.
   Co do muzyki, uważam ją za jeden z najpiękniejszych wytworów człowieka. Mało co oddziałuje w taki sposób na emocje, potrafiąc manipulować naszymi uczuciami i wprowadzać nas w określone nastroje - wesołość, smutek, melancholię. Mało co potrafi też nas tak szybko zmotywować jak np. dobry, mocny track podczas biegu czy wszelkich ćwiczeń. W dodatku każdy znajdzie coś dla siebie - ktoś może słuchać mocno, ktoś może uwielbiać rap, ktoś może być fanem muzyki poważnej, poezji śpiewanej, a jeszcze inny będzie lubował się w naszym polskim disco polo.
   Zaś powracając do samych prac - były to moje kolejne ćwiczenia w celu kształtowania komiksowej kreski. Jest w nich oczywiście masa błędów, jednak ze względu na ogólny wydźwięk i jako tako własny pomysł prezentacji, jestem z nich osobiście zadowolony :)

    Jeśli macie jakieś porady, bądź zastrzeżenia, to proszę w komentarzu o konstruktywną krytykę!
Pozdrawiam!
omik

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Fidel, meksykański kaktus. I o narzekaniu słów kilka

     W ramach ćwiczeń i oswajania się z tabletem, wrzucam szybką pracę przedstawiającą przesympatycznego meksykańskiego kaktusika. Komentarz padający z jego ust idealnie odnosi się do czekającej mnie na studiach sesji, jak i wielu różnych sytuacji dookoła, myślę wszystkich nas, których potrafimy być świadkami.

     Bo jakżeby inaczej? Przechadzając się często ulicami słyszę tylko, że ludzie w kółko zrzędzą. Ewentualnie zrzędzenie przeplatają narzekaniem. Bo szef jest zły, bo wykładowca robi na złość, bo ta dziewczyna znowu gania z tamtym palantem, bo nie mam pieniędzy, bo mam kaca, bo brzydka pogoda, bo za zimno, bo za gorąco.  Ludzie zdecydowanie nie potrafią docenić tego, co mają. Nie potrafimy cieszyć się rzeczami prostymi, błahymi z pozoru, wyznaczamy sobie tylko wielkie cele, do których często brakuje nam cierpliwości. A to właśnie umiejętność cieszenia się małymi rzeczami sprawia, że jesteśmy szczęśliwsi. Czy to porannym wschodem słońca, ulubioną piosenką w radiu, punktualnym przyjazdem autobusu. Rzeczy, które ładowałyby nas pozytywną energią, dawały siłę do działania, pozwalające wyciskać z życia coraz więcej i więcej! Małych motywatorów, pozwalających nam iść z uśmiechem przez życie i nie łamać się nad byle pierdołą.

    A wystarczyłoby wnieść do życia tylko trochę optymizmu, czyż nie?



 Pozdrawiam
omik