No, może jeden szybki, brzydki gryzmoł dla tła |
Dzisiaj będzie nieco dłuższa notka, w dodatku bez żadnej pracy. Ale czułem wewnętrzną potrzebę napisania tego tekstu, poruszony życiowymi doświadczeniami, ku przestrodze, aby inni nie popełniali tych samych błędów, które przez większość swojego życia popełniałem. Bo byłem frajerem! I zapewne wielu z Was też może nim być. A nie można i nie warto. Mowa będzie o niesieniu pomocy, rzeczy, która jest naprawdę piękna, ale jednocześnie i bardzo niebezpieczna.
Czy warto więc nieść pomoc?
Na początku zaznaczę - warto. Nie popieram, jakkolwiek agresywnie to zabrzmi, egoizmu i zapatrzenia w czubek własnego nosa w żadnej postaci, sam siebie za taką osobę nie uważam. W każdym razie, można i powtórzę - warto, kiedy tylko mamy możliwość. A czemu? Bo dobre powraca! Niekoniecznie w takiej samej postaci, ale jednak wraca. Posłużę się tu z życia wziętym przykładem.
Powiem szczerze - gdy chodziłem do liceum, nie miałem większych problemów z nauką. Bynajmniej przez to, że ostro kułem, o nie! Moja wiedza pochodziła z pomagania innym w lekcjach. Gdy ktoś czegoś nie rozumiał, pomagałem mu w ogarnięciu tematu, kiedy tylko miałem wolną chwilę. Oprócz tego, że zdarzało mi się uratować tyłek koleżance czy koledze, sam wynosiłem z tego benefity, gdyż na bieżąco powtarzałem sobie materiał. Skończyło się to tym, że liceum ukończyłem z dobrymi wynikami, otwierając książki tylko w skrajnych przypadkach. Było warto i wróciło? Ależ owszem! Oczekiwałem czegoś w zamian? Nie. Bo w niesieniu pomocy bardzo ważna jest bezinteresowność.
Wyobraź też sobie hipotetyczną sytuację - pomagasz znajomemu w potrzebie. On to sobie na pewno zapamięta. A kto wie, może za kilka lat okaże się, że będziesz ubiegał się o prace w firmie, której jest szefem? I być może właśnie to, że będzie pamiętał o tym, kto mu kiedyś tą jego pupę ratował, kiedy był mniej zaradny zadecyduje o przyznaniu Ci pozycji? Przykład może naiwny, ale życie jest pełne niespodzianek!
Skoro tak, czemu są jakieś ale?
Niestety, poza licznymi korzyściami, niesienie pomocy niesie także pewne zagrożenia. I mimo, że nie można być egoistą, czasami paradoksalnie trzeba nim być! Gdyż poza ludźmi, którzy zareagują bardzo pozytywnie na nasze dobre chęci, możemy trafić na najzwyklejsze w świecie pijawy, które zechcą nas wykorzystać. Osoby te najzwyczajniej w świecie będą nas wyzyskiwać, często także w ogóle o nas nie pamiętając i zwracając się do nas tylko w chwilach potrzeby. "Daj takiemu palec, a po chwili zechce całą rękę". Osoby takie nie są z reguły zbyt wartościowe, często leniwe i nieudolne , a takich ludzi trzeba się wystrzegać. Znów pytanie - czemu? Odpowiedź jest prosta, lepiej nie mieć znajomego, niż mieć takiego, który pamięta o Tobie tylko wtedy, kiedy czegoś potrzebuje.
Znów nauczony swoimi doświadczeniami wiem, że niestety takich osób jest dookoła nas dużo. Są one dla nas bardzo toksyczne, szybko wyzbywają nas z życiowej energii i chęci do działania, często dłuższe obcowanie z takimi osobami może przekładać się na nasze relacje z ludźmi w przyszłości - możemy być mniej ufni, otwarci, przyjacielscy, wychodzić od razu z założenia "on chce mnie wyzyskać!", co będzie dla nas oczywiście bardzo, ale to bardzo bardzo złe.
Po czym poznać takie osoby?
Poznać pijawkę moim zdaniem można w bardzo prosty sposób - oto zauważone przeze mnie cechy :
- osoba ta kontaktuje się z nami tylko wtedy, kiedy czegoś potrzebuje
- po jakimś czasie osoba taka swoje prośby formułuje jako rozkaz
- często bywa dla nas niemiła i arogancka, wychodząc z założenia, że i tak jej pomożemy, kiedy będzie czegoś od nas potrzebować
- nigdy nie zaoferuje Ci czegoś w zamian (co prawda mówiłem o bezinteresowności, aczkolwiek z obserwacji widzę też, że doceniające naszą pomoc i darzące nas sympatią osoby próbują na swój sposób jakoś się nam odwdzięczyć)
- przykre, ale pijawki często także są fałszywe, wyśmiewają nas, dowartościowują się naszym kosztem.
Niebezpieczne prośby
Trochę śliski temat, ale czuję też potrzebę wyrażenia swojego zdania w tej kwestii. Musimy na niektóre prośby umieć powiedzieć nie. Bo w pomaganiu nie chodzi jednak o rozwiązywanie wszystkich problemów otaczających nas ludzi. Bywają sytuacje, kiedy osoby proszą nas o pomoc w sprawach, które na dłuższą metę mogą okazać się dla nas niekorzystne. Najprostszym przypadkiem jest pożyczanie pieniędzy, gdyż często zdarza się, że pożyczone pieniądze po prostu nigdy do nas nie wrócą. I o ile pożyczenia kumplowi dwóch czy pięciu złotych w prostej sytuacji nie jest niczym złym, to tak np. pożyczenie stu czy dwustu złotych, i to nie z jakiegoś naprawdę ważnego powodu, jest wielkim ryzykiem, i kiedy nie mamy na prawdę wielkiego zaufania co do danej osoby, lepiej tego moim zdaniem nie robić, gdyż pożyczka może najzwyczajniej do nas nigdy nie wrócić. Trudny grunt, aczkolwiek pamiętajcie, że w pomaganiu chodzi nie o szkodzenie samemu sobie, lecz o wspomożenie osoby, która tego naprawdę potrzebuje. Wiąże się to oczywiście z problematyką wyzysku jednego człowieka przez drugą osobę.
Podsumowując, moi mili, warto pomagać w granicach zdrowego rozsądku. A kiedy tylko czujemy, że ktoś zaczyna być wobec nas nie w porządku i próbuje nas wyzyskać, odetnijmy się od tej osoby czym prędzej! Bo sprawianie innym szczęścia to piękny gest, jednak należy także, a nawet przede wszystkim, mieć na uwadze szczęście samego siebie.
Pozdrawiam!
omik